Phoenix Suns w Finałach NBA

02.07.2021

Po narodzinach zespołu w bańce w Orlando i po ruchach personalnych w okresie międzysezonowym, wiadomo było, że Phoenix Suns dokonają progresu w sezonie 2020/2021. Kto by się jednak spodziewał, że bieżący sezon będzie tak spektakularny w ich wykonaniu. 51 zwycięstw w sezonie regularnym, odprawienie obrońców tytułu Los Angeles Lakers w pierwszej rundzie playoffs (4-2), zmiecenie Denver Nuggets w półfinałach konferencji (4-0) oraz pewne zwycięstwo nad Los Angeles Clippers (4-2) – to o wiele więcej niż nie jeden z nas oczekiwał. Mamy finały NBA w Arizonie!

Minęło 11 lat on ostatniego występu Suns w rozgrywkach posezonowych, a 28 lat upłynęło od ostatniego udziału Słońc w finałach NBA. Z kolei Chris Paul aż 16 lat czekał na swój pierwszy występ w finałach. Jae Crowder w ostatnim offseason otrzymał aż 14 propozycji angażu, a wybrał Arizonę, która od 10 sezonów nie awansowała do playoffs. Wówczas także Detroit nie mogło się pogodzić z odejściem Langstona Gallowaya. W 2018 roku, środowisko NBA podkreślało, że Suns popełnili wielki błąd wybierając Deandre Ayton’a z numerem 1 draftu, a mogli mieć kogoś takiego jak Luka Doncic czy Trae Young. Deandre odpalił właśnie teraz, nie za późno i nie za wcześnie, w samą porę. Devin Booker, punktowy lider drużyny, 24 lata, 6 rok gry w NBA, Ayton, 22 lata, 3 rok gry w lidze, Bridges, 24 lata, 3 rok w NBA, Johnson, 25 lat, dopiero drugi rok w lidze. Carmeron Payne, ktoś o nim kiedykolwiek słyszał? Jeszcze w czerwcu 2020 roku grał w lidze chińskiej. Ten wulkan energii i kozak gry od tablicy usłyszał od Chicago Bulls, że nie nadaje się do gry na poziomie najlepszej ligi świata. Czyżby oni aż tak się mylili? Torrey  Craig, Abdel Nader – przydatni w obronie jak nigdy wcześniej, a Craig, jak wcześniej nie szło to nawet z trójkami się przeprosił. Oni już teraz zagrają o najwyższe cele!

Miało brakować nam doświadczenia, fizyczności, skazywani byliśmy na porażkę już w pierwszej rundzie z Lakers, a gdy ją przeszliśmy, to w drugiej rundzie już miało nie być aż tak łatwo. Tymczasem zaszliśmy jeszcze dalej, do fazy finałowej. Oczekiwania nie były wielkie, wejdźmy do playoffs mówiliśmy, ale teraz wizja uniesienia w górę trofeum Larry’ego O’Brien’a jest już wielkim nadrzędnym celem.

Ale jak, czy ten Chris Paul rzeczywiście był tym brakującym elementem całej układanki? Wielu z nas myślało: co oni robią, on taki leciwy, jego kontrakt tak kosmiczny, podatny na kontuzje, a w dodatku tak wiele za niego oddaliśmy (Ricky Rubio, Kelly Oubre Jr, Ty Jerome, Jalena Lecque i jeszcze wybór w drafcie). Jednak dobrze, że oni wiedzieli, James Jones (Executive of the Year), Monty Williams (prawie Coach of the Year), wiedzieli co robią. Otoczenie młodych graczy dwójką weteranów (Chris, Jae), było tym czego ten zespół potrzebował. I tu nie chodzi wcale o umiejętności na parkiecie, bo w playoffs wygrywaliśmy także pod nieobecność Paul’a. Tu chodziło o budowę moralnego zaplecza zespołu, które buduje się nie tylko podczas meczu, ale przede wszystkim w szatni, na treningu, w samolocie w drodze na mecz, a w tych czasach nawet poprzez kanały komunikacji społecznościowej. Nie bez powodu, ekipie Suns w playoffs towarzyszą takie hasła jak together (razem), everything counts (liczy się wszystko), relentless (nieustępliwy). Te określenia dotyczą właśnie odnalezionego i tak pieczołowicie pielęgnowanego ducha zespołu, którego spoiwem niewątpliwie są Chris Paul oraz Monty Williams.

Pozostałe