Idziemy do przodu

01.01.2021

Za nami 5 spotkań sezonu zasadniczego oraz 4 wcześniejsze spotkania okresu przedsezonowego. Po wygranej ostatniej nocy w meczu wyjazdowym z Utah Jazz 106-95, zawodnicy, sztab trenerski oraz kibice mają powody do optymizmu. Wcześniej, Słońca wygrały w meczu otwarcia sezonu z Dallas Mavericks 106-102, a w wyjazdowym dwumeczu z Sacramento Kings poniosły porażkę 103-106 oraz wygrały 116-100. Później dołożyły jeszcze zwycięstwo w domowym meczu z New Orleans Pelicans 111-86. Na dzień 31 grudnia 2020 r. bilans Słońc to 4-1, dzięki czemu zespół zajmuje 2 miejsce w tabeli konferencji zachodniej, tuż za Los Angeles Clippers z takim samym bilansem.

W ramach spotkań przedsezonowych Suns ponieśli 4 porażki, dwie wyjazdowe z Utah Jazz oraz dwie domowe z Los Angeles Lakers. Szczegóły dotychczasowych wyników znajdują się pod linkiem Terminarz i wyniki.

Było nad czym pracować

W dwóch pierwszych spotkaniach przedsezonowych brakowało dosłownie wszystkiego: jakości w ataku, solidności w obronie, komunikacji i pewności siebie, a na parkiecie występowali głównie rezerwowi. W kolejnych meczach z Lakers, startowa piątka była już zbliżona do docelowej, a swoje debiuty zaliczyli Chris Paul i Jae Crowder. Mimo dwóch przegranych, prezentowana przez Suns gra, zaczęła nabierać jakości, co było dobrym prognostykiem przed pierwszym spotkaniem sezonu z Mavericks.

Suns rozpoczęli sezon od zwycięstwa we własnej hali nad Dallas Mavericks i porażki na wyjeździe z Sacramento Kings. Postawa zespołu w obu spotkaniach pozostawiała wiele do życzenia, ale dało się zauważyć progres względem spotkań przedsezonowych. To czego brakowało to przede wszystkim zbiórek (szczególnie w meczu z Kings, Suns – 40, Kings – 56), skuteczności rzutów, płynnego przejścia z obrony do ataku i odwrotnie. Zbyt dużo pola pozostawiano przeciwnikom, którzy często z łatwością przeprowadzali ataki.

Ma pochwałę zasługuje postawa drużyny w kolejnym meczu, trzecim meczu sezonu, drugim wyjazdowym z Kings. Obrona wyglądała zdecydowanie lepiej, Mikal Bridges, Cameron Payne, Cameron Johnson, Jevon Carter gnębili przeciwników w obronie, nie oddając pola nawet na chwilę. W zbiórkach brylował Deandre Ayton (15). W sumie Suns zanotowali ich 44, podczas gdy Kings piłkę zebrali 39 razy. Chris Paul zanotował 12 asyst, a 3 graczy Suns zdobyło 20+ punktów: Booker, Bridges, Johnson. Zespół zanotował 48,9% skuteczności rzutów z gry i 40% skuteczności rzutów za 3 punkty. W tym meczu, gra Phoenix Suns prezentowała się podobnie do gry w tzw. bańce w Orlando. Wydaje się, że większość mechanizmów zaczęła działać jak należy. Wymiana piłki, agresja w obronie, swoboda przejścia na linii atak-obrona i substytucyjność zawodników. Odpoczynek na ławce graczy pierwszej piątki jedynie lekko osłabiła zdolność strzelecką zespołu. Rezerwy Suns, nie dość, że wykazały niewiele mniejsze zdolności strzeleckie, to dodatkowo były nieustępliwe w obronie. Zatem jeśli czegoś nie ugraliśmy w ataku, to obroniliśmy.

W tym spotkaniu oraz w dwóch kolejnych, wygranych z New Orleans Pelicans oraz Utah Jazz, na uwagę zasługują:

  • przywódcza postawa i asysty Chris’a Paul’a, kolejno 12, 9, 8,
  • postawa w obronie, zdobycze punktowe (22, 13, 16) i zbiórki (7, 7, 6) Mikael’a Bridges’a,
  • zdobycze punktowe Cameron’a Johnson’a (21, 18 i 10 punktów),
  • punkty (7, 13, 10), asysty (6, 7, 3) oraz pewność rozgrywania i nieustępliwość w obronie Cameron’a Payne’a,
  • solidność w obronie Jevon’a Carter’a,
  • Jae Crowder, który również „co nieco” potrafi: 21 punktów w meczu z Pelicans (5 na 8 za 3 punkty).

Popracować jeszcze musi Deandre Ayton, który jest zdecydowanie zbyt pasywny zarówno w obronie jak i w ataku, nagminnie gubi piłkę. Miał być głównym beneficjentem współpracy z Chris’em Paul’em, a niestety, jeszcze z tego nie skorzystał. Devin Booker, mino poprawnych, jak na niego, zdobyczy punktowych, wydaje się, że jeszcze nie osiągnął swego strzeleckiego optimum. Z drugiej strony (i dotyczy to także Chris’a Paul’a), cieszy, że ostatnie trzy zwycięstwa drużyny nie eksploatowały nadmiernie jednego zawodnika, a ciężar zdobyczy punktowych rozłożony był na kilka nazwisk.

Ważne jest także to czego nie oddają statystyki. W grze wyraźnie widać pewną koncepcję i nie jest to do końca to, do czego Suns przyzwyczaili nas na przestrzeni wielu ostatnich lat. Przede wszystkim drużyna zaczyna wykorzystywać swój potencjał w grze obronnej, czego od dawna nie obserwowaliśmy. Siła i kreatywność ataku jest jest jakby drugim elementem następującym po udanej grze obronnej. Poprawiono komunikację, obieg piłki, rozciągnięto grę i jakość przejść na linii atak-obrona. Obecność Chris’a Paul’a niewątpliwie pozytywnie wpływa na młodą kadrę zespołu, wprowadza spokój rozegrania, rozstawia kolegów na boisku, a przede wszystkim sporo mówi. Uwagi słychać nie tylko gdy jest na boisku, ale także z ławki. W powietrzu da się wyczuć pewną chemię, która buduje ten zespół bazując na entuzjazmie oraz na indywidualnej i zespołowej determinacji.

Go Suns!

Pozostałe